To może samemu wyszkolimy Pana Psa? Oto jak przebiega przykładowe „szkolenie truflowe”: 1. Zaczynamy trening z kawałkiem sera, najlepsza jest gorgonzola (włoski ser pleśniowy), ponieważ uważa się, że ma zapach podobny do trufli. Z tym kawałkiem bawimy się w „chowanego i tropienie”. 2. Jeśli w czasie spaceru zdarzy się, że pies zerwie się ze smyczy i ucieknie, pozostań przez chwilę tam, gdzie pies widział Cię ostatnio i nawołuj go przez cały czas.Jeśli zaginięcie miało miejsce na znanym psu terenie, np. w parku, do którego codziennie chodzi na spacer, istnieje spora szansa, że pies dotrze do domu sam. Pomimo, że była niedziela zdecydowaliśmy się zadzwonić na numer kontaktowy. Okazało się, że psa znalazła kobieta(23 stycznia) z pewnej miejscowości, która doprowadziła go do jako takiego stanu. Niestety okazało się, że właściciel ma dwa tygodnie na odebranie psa z przytuliska i naszego psa przygarnęła już jakaś rodzina Po tym zdarzeniu możemy zgłosić sprawę lokalnym mediom, wywiesić plakaty z wizerunkiem zaginionego w często odwiedzanych miejscach. Jeśli mieszkamy w województwie mazowieckim lub łódzkim, możemy także zgłosić się do Poszukiwaczy. Poszukiwanie osób zaginionych to ich powołanie. Sprawa przyjaciela założyciela tej samozwańczej Z prośbą o pomoc w poszukiwaniu zaginionego psa zgłosiła się do naszej redakcji właścicielka Amorka - małego yorka. "Mamy coraz większe podejrzenia, że ktoś go przetrzymuje" - pisze Pani Natalia. Pies zaginął 18 marca wieczorem przy ul. Kolberga 31 - Sopot Brodwino. Czy ktoś przywłaszczył sobie psa? Rodowód wydaje się na podstawie metryki i niestety jej brak sprawia, że uzyskanie rodowodu dla psa nie jest możliwe. Wynika to z tego, że nie wiadomo nic o pochodzeniu psa, a jego rodzice są nieznani. Takiego psa nie powinno się rozmnażać, nie można wystawiać go na wystawach ani uzyskać uprawnień hodowlanych. W jednym z poradników na naszym portalu podpowiadaliśmy już, jak rozpocząć skuteczne poszukiwania zaginionego psa. Jednak dobrze by było, aby każdy właściciel znał również metody na zminimalizowanie ryzyka takiej sytuacji. Aby ogłoszenie o zaginięciu psa było skuteczne, powinno zawierać dokładne informacje o zwierzęciu. Warto podać jego imię, wiek, rase, kolor sierści i inne charakterystyczne cechy. Warto również zamieścić zdjęcie psa, aby był łatwiej rozpoznawalny. W ogłoszeniu warto również podać miejsce i czas zaginięcia, a także swoje Jeśli nastąpiło zgubienie dowodu osobistego wydanego po 4 marca 2019 r. zawierającego warstwę elektroniczną (tzw. e-dowodu), można bezpłatnie zgłosić zawieszenie dowodu osobistego. Ma to sens wtedy, gdy jest szansa, że dowód się znajdzie. Gdyby dowód od razu unieważniono, to nawet po jego odnalezieniu trzeba by było wyrabiać [SIZE=1]Jeśli nie szukał psa w schronisku to jest nieodpowiedzialnym palantem a nie opiekunem! [/SIZE]:mad:[/quote] Psy ze schroniska, to często zwierzęta, których właściciele zrzekli się własności. Oddając psa do schroniska podpisuje się odpowiedni dokument. m9i7Do. Co robić, gdy wydarzy się najgorsze i zaginie pies (lub kot)? Przede wszystkim zachowaj zimną krew i rozpocznij poszukiwania natychmiast, włączając do akcji jak największą liczbę osób z rodziny, znajomych, przyjaciół, sąsiadów. Jedna osoba nie ogarnie logistycznie wszystkiego, a uwierz mi, jest co robić, by psiak jak najszybciej wrócił do domu. Poniżej najrozsądniejsza (wydaje mi się) “procedura”. Przygotuj i rozwieś ogłoszenia! Teraz wiesz, dlaczego w poprzednim wpisie sugerowałam, by zawsze mieć w zasobach w miarę aktualne zdjęcie zwierzaka? Zdjęcie musisz zamieścić w ogłoszeniu, by osoby, które natkną się na psiaka miały pewność, że chodzi właśnie o niego, a skąd mają wiedzieć, że to właśnie ten kilkuletni, skoro zamieszczasz zdjęcie szczeniaka? To tak, jakby szukać 60-letniego człowieka na podstawie zdjęcia komunijnego lub z gimnazjum. Uwierz mi, zwierzęta także się zmieniają. Oprócz zdjęcia w ogłoszeniu zamieść informację gdzie i kiedy zwierzak się zgubił, czy jest zaczipowany, czy na coś choruje, jak się wabi, czy ma jakieś znaki szczególne, a jeśli miał na sobie szelki lub obrożę, to jakiego była koloru, czy posiadała adresatkę (czasami właściciele umieszczają dane psa na odwrocie obroży, co na pierwszy rzut oka nie jest widoczne dla potencjalnego znalazcy). Oczywiście, podaj swoje dane do kontaktu – wystarczy numer telefonu. Co z ewentualną nagrodą dla znalazcy? Uważam, że za odnalezienie zwierzaka nie powinno się brać pieniędzy (zwierzak to nie rzecz materialna, za którą bierze się tzw. znaleźne, a żywa istota), ale skoro uważasz, że to może zachęcić znalazcę, a twojego konta nie nadwyręży, to decyzja należy do ciebie. Gdzie powiesić ogłoszenia? Najpierw w okolicy, gdzie zwierzak widziany był ostatni raz, następnie krąg trzeba rozszerzyć o twoje miejsce zamieszkania, o okoliczne lecznice weterynaryjne, schroniska (schronisko to pierwsze miejsce, gdzie należy go szukać, a zdjęcie może im się przydać nawet za kilka dni, bo przy takiej liczbie psich nieszczęść można się pogubić), fundacje zajmujące się zwierzętami, wybiegi dla psów (psiarze mają rewelacyjną pamięć do zwierząt!), okoliczne sklepy, słupy i gabloty ogłoszeniowe, sklepy zoologiczne, okolice szkół – słowem wszędzie tam, gdzie znajdują się spore skupiska ludzi i jest szansa, że ogłoszenie zobaczy jak największa liczba osób. Weź pod uwagę taksówkarzy i im przekaż ogłoszenia ze zdjęciem! Poruszają się po dużym terenie, więc jest szansa, że wypatrzą gdzieś twojego psiaka, a uwierz mi, że zagubiony pies może pokonać spore odległości! Wrzuć ogłoszenie ze zdjęciem na Facebooka!!! Facebook to potęga, jeśli chodzi o ilość odnalezionych zwierząt!!! Wrzuć ogłoszenie na swoją tablicę i poproś o udostępnienie znajomych… I tutaj uwaga! Jeśli masz na swoim koncie zablokowane udostępnianie, a twoja tablica jest widoczna tylko dla twoich znajomych, odblokuj wszystko! Przynajmniej na czas poszukiwań. Następnie wrzuć ogłoszenia ze zdjęciem do grup typu “Zaginione / znalezione…” – takich grup jest na fb pełno, są lokalne i ogólnopolskie. Nie sugeruj się odległością; jeśli jesteś np. z Wielkopolski, śmiało dodawaj ogłoszenie do grup z Mazowsza. Nie masz pewności, gdzie za kilka dni czy tygodni odnajdzie się twój psiak! Moi znajomi odnaleźli swojego zaginionego psa po 2 latach w schronisku oddalonym od ich miejsca zamieszkania o ponad 300 km! Ludzie jechali znad morza, zgarnęli psiaka z parkingu przy drodze pod Kołobrzegiem i zawieźli do schroniska… na Śląsku, bo tam mieszkali! Nie masz wpływu na “pomysły” ludzi! W grupach na fb, gdzie umieszczasz ogłoszenia sprawdź, czy ktoś nie wrzucił ogłoszenia o odnalezieniu twojego zwierzęcia! Przedrzyj się przez wszystkie ogłoszenia aż do daty, kiedy twój pies zaginął! Znajdź na facebooku fanpejdże fundacji, stowarzyszeń, TOZ-ów, schronisk i przytulisk, które pomagają zwierzętom i w wiadomościach prywatnych poproś o udostępnienie twojego ogłoszenia na ich tablicach. Na pewno nie odmówią. Musisz tylko pamiętać o tym, że z reguły wolontariusze nie siedzą cały czas na fejsie, bo mają w realu pełne ręce roboty, więc aby twoja prośba nie leżała za długo nieprzeczytana w wiadomościach sprawdź, czy w informacjach na ich tablicy nie ma jakiegoś numeru telefonu kontaktowego – jeśli jest, wyślij SMS-a z informacją, że taką wiadomość wysłałaś i prosisz o jak najszybsze jej udostępnienie. To działa! Wrzuć ogłoszenia na lokalne portale internetowe! Każde miasto ma swoje portale informacyjne i jeśli napiszesz do administratorów, na pewno nie odmówią pomocy. Często w takich portalach jest też “tablica ogłoszeniowa”, z której należy skorzystać. Pamiętaj o portalach typu OLX czy Gumtree! Zawiadom policję i straż miejską, zostawiając także tam ogłoszenie ze zdjęciem! Policjanci i strażnicy miejscy patrolują duże obszary miejskie i podmiejskie, więc jest realna szansa, że wypatrzą psa lub kota. Poza tym ludzie, którzy odnajdą zwierzaka, często właśnie dzwonią do straży miejskiej. A co, jeśli mieszkasz poza miastem??? “Procedura ogłoszeniowa” jest taka sama, ale jeśli istnieje podejrzenie, że twój zwierzak nawiał do lasu, zawiadom dodatkowo leśniczego, straż leśną, koło łowieckie itd. I teraz sposób, który może wydać się dziwny, ale bywa skuteczny (potwierdzone w kilku przypadkach!)… Jeśli jest szansa, że pies błąka się po lesie, i nie może znaleźć drogi powrotnej do domu, podrzyj na strzępy jakąś swoją odzież, która mocno przesiąknęła twoim zapachem lub kocyk, należący do zaginionego psiaka i na sporej przestrzeni pozawieszaj na krzakach, na niskiej wysokości. Jest szansa, że psiak złapie trop. Oczywiście kilka razy dziennie przeczesujcie ten teren, nawołując psa! Jest jeszcze “sposób na innego psa”, szczególnie, jeśli był zaprzyjaźniony z twoim! Zabierz go na poszukiwania; być może trafi na trop, albo twoja “zguba” po węchu trafi na niego. I na koniec najważniejsze: szukaj i nigdy się nie poddawaj! Choćby trwało to całymi miesiącami, bo często zwierzęta odnajdują się po wielu miesiącach, a nawet kilku latach, czasami w całkiem dziwnych miejscach, niekiedy bardzo oddalonych od miejsca zamieszkania. A, i jeszcze coś! Kiedy twój zwierzak już się odnajdzie, postaraj się pousuwać z grup na fb i w ogóle z netu i w realu ogłoszenia, bo -przynajmniej w grupach i na fanpejdżach- ludzie muszą się niepotrzebnie przedzierać przez mnóstwo ogłoszeń już nieaktualnych. Jeśli przedrzesz się przez całą “procedurę”, a jednak stwierdzisz, że przyda ci się moja pomoc w poszukiwaniach, kontaktuj się ze mną śmiało. Zrobię, co w mojej mocy (chociaż mam czasami “moce” ograniczone). zapytał(a) o 16:51 Jak znaleźć zaginionego psa? uciekła w środe już znikała na dzień lub pewnie przeczesze całą wieś i okolice ale wątpię żeby coś to moich starych bo są nieodpowiedzialni. ja i tak zdesperowana wsi z kiełbasą w kieszeni chodzę żeby skubaną zwabić Ostatnia data uzupełnienia pytania: 2012-02-03 16:54:54 Odpowiedzi nie wiem, poszukaj tam gdzie najczęściej z nią chodziłaś, może poszła do kogoś na na mnie jak możesz, 2 zdjęcie, będę wdzięczna [LINK] blocked odpowiedział(a) o 16:53 1. Nie denerwuj się 2. Rozwieś ulotki że zaginął Ci pies 3. Popytaj sąsiadów czy go widzieli 4. Jedź do najbliższego schroniska dla psów aniag78 odpowiedział(a) o 16:54 Rozwieś na słupach ogłoszenia ze zdjęciem, popytaj sąsiadów, posprawdzaj zabudowania - w taki mróz pies mógł się gdzieś schować, w otwartym terenie niestety ma małe szanse :( odpowiedział(a) o 10:39 Bardzo fajny artykuł – dużo o tym jak znaleźć zaginione zwierzę tu [LINK] Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub Rozmowa z Dariuszem Juszczykiem, właścicielem syberian huskich, współwłaścicielem chartów rosyjskich borzoj oraz kilku psiaków fantazyjnych. Paulina Ziółkowska: Ile psów jest obecnie w waszym domu? Dariusz Juszczyk: Obecnie mamy 24 huskie, kilkanaście chartów, których hodowlą zajmuje się moja żona, Agata oraz kilka innych psów. Razem ponad 40. Z wszystkich 24 huskich w psich zaprzęgach trenuje 20. Psimi zaprzęgami zajmujemy się, ja i mój syn Mateusz, od 2004 roku. Paulina: Czy mając tak wiele psów, kiedyś zdarzyło się, że któryś z nich zaginął? Dariusz: Taka sytuacja miała miejsce w roku 2007. To był 15 listopada, miałem wtedy tylko osiem psów i postanowiłem zrobić trening całą ósemką. Tego dnia dosyć mi się spieszyło, ponieważ wróciłem późno z pracy, a następnego dnia miałem wyjechać wcześnie rano na wystawę psów w Holandii. To nie znaczy, że przygotowywałem psy do treningu niestarannie, ale na pewno robiłem to pośpiesznie. Kiedy wszystkie psy były przypięte, a ja miałem właśnie odpiąć wózek i ruszyć na trening, pękła lina główna łącząca wszystkie psy z wózkiem. Tak więc psy, połączone w pary, ruszyły beze mnie. Nie miałem możliwości ich powstrzymać, ponieważ poziom adrenaliny u takich psów, szczególnie na początku treningu, jest tak wysoki, że nie docierają do nich żadne bodźce. Psy są całkowicie skoncentrowane na bieganiu. Tak jak mówiłem, był 15 listopada, ale nie było jeszcze śniegu, dlatego nie mogłem odnaleźć psów po śladach. Dość ważne było to, jak psy były zapięte: Dali i Unia były w pierwszej parze, w drugiej biegły Cappy i Kura, w trzeciej Mini i Ural, a w ostatniej Buck i Lemon. Wszystkie psy były młode, miały około 2 – 3 lat, dla wszystkich był to drugi sezon biegania, nie miały jeszcze za dużo doświadczenia. Po zerwaniu się liny natychmiast biegiem ruszyłem za nimi, ale piechotą nie miałem szans ich dogonić. Mimo to po około 20 minutach znalazłem Mini. Wracała do mnie po ścieżce w lesie, gdzie odbywały się nasze treningi. Miała na sobie szelki, ale nie miała linek, które łączyły ją z liną główną. Okazało się, że ma lekko skaleczoną łapę. Wróciliśmy razem do domu, ponieważ szybko zapadał zmierzch. Wziąłem samochód i przez całą noc jeździłem po lesie szukając pozostałych psów, bo wydawało mi się, że muszą znajdować się gdzieś blisko. Wiedziałem, że psy przebiegły dwa pierwsze zakręty taką samą trasą, którą biegliśmy na poprzednim treningu, natomiast na trzecim zakręcie pobiegły inaczej, o czym świadczyły ślady łap na piasku. Po północy wróciłem do domu, przespałem się i przed godziną piątą rano na nowo rozpocząłem poszukiwania. Zawiadomiłem wszystkich leśniczych oraz koła łowieckie, prosząc o pomoc i nie strzelanie do psów. Między godziną 10 a 11 przed południem do domu wrócił Buck. Nie wracał jednak od strony lasu, ale od strony innej wsi, co mnie zaskoczyło. On biegł w ostatniej parze, czyli dwa pierwsze psy, które wróciły, biegły z tyłu zaprzęgu. Ponieważ Buck wrócił od strony wsi, od razu tam pojechałem i zacząłem pytać o psy. Znalazłem ludzi, którzy poświadczyli, że w nocy do wsi wbiegło stado psów, ale nie zatrzymały się, tylko pobiegły dalej. Ludzie skierowali mnie do jednego z mieszkańców, który miał dom pod lasem. Ten mężczyzna poświadczył, że w nocy obok jego domu zatrzymały się jakieś psy, ale ponieważ było już ciemno, nie widział dokładnie jakie. Rzeczywiście, w pobliżu znalazłem ślady, ale do niczego mnie to nie doprowadziło. Mimo to w ciągu następnych dni dokładnie sprawdziłem całą okolicę. W tzw. międzyczasie szukaliśmy psów na inne sposoby. Zamieściliśmy ogłoszenia na forach internetowych, ale to nie przyniosło żadnych rezultatów i uważam, że takie działania nie mają sensu w przypadku zaginionego psa, bo ludzie, którzy siedzą w domu przed komputerem nie chodzą po lesie czy ulicach szukając psów. Dodatkowo, kiedy pies nam zginie, zazwyczaj nie odbiega daleko, więc informowanie ludzi z drugiego końca kraju nic nie da. Co innego jednak, jeśli pies zostanie skradziony lub wywieziony. Oprócz ogłoszeń na forach internetowych i portalach społecznościowych, zamieściliśmy ogłoszenia w lokalnej prasie oraz stacjach radiowych, ale to też nie przyniosło żadnych rezultatów. Poprosiłem o pomoc księży z pobliskich parafii, którzy ogłaszali zaginięcie moich psów po niedzielnych mszach, ale bez skutku. Wciąż jeździłem po okolicy i rozmawiałem z każdym napotkanym człowiekiem. Nauczyłem się, że psy należy opisywać jak najprościej, bo ludzie nie znają się na rasach i nawet jamnik będzie podobny do huskiego. Opisywałem więc psy jako podobne do wilków, ciągnące sanki, ale nie agresywne, żeby ludzie się nie bali. Trzeciego lub czwartego dnia poprosiłem jurajski oddział GOPRu o pomoc w szukaniu psów. Pięć ekip na quadach rozpoczęło poszukiwania w okolicznych lasach. Miałem nadzieję, że uda im się coś znaleźć. Myślałem, że kiedy ja jeżdżę sam jeden, jestem w jednym miejscu, a psy w tym czasie mogą znajdować się w innym, ale pięć ekip z pewnością coś znajdzie. Niestety, byłem w błędzie. Z wszystkich działań w ciągu tych pierwszych kilku dni, najbardziej owocne było moje jeżdżenie po wsiach i rozmawianie z ludźmi. Natknąłem się wtedy na kogoś, kto powiedział mi, że do jego sąsiada przybłąkał się ostatnio taki pies. Natychmiast pojechałem pod wskazany adres i tak znalazłem Lemona. Pies był już w kojcu, miał miskę z jedzeniem, ale kiedy wszedłem do domu ludzi, którzy go przygarnęli okazało się, że jest tam bardzo chore dziecko. Wytłumaczyłem tym ludziom, że pies należy do mnie, podziękowałem im za opiekę, ale zabierając Lemona zrozumiałem, że był w pewnym sensie spełnieniem marzeń tego chorego chłopca. Obiecałem sobie, że jeśli w trakcie tych poszukiwań spotkam huskiego, który nie będzie mój, ale będzie szukał domu, to przywiozę go właśnie tutaj. I tak się stało. Kiedy podjąłem inne działania mające na celu znalezienie moich psów, poznałem chyba wszystkie szwendające się huskie w okolicy. Jednego z nich podarowałem temu choremu chłopcu i wiem, że żyje z nim do dziś. Piątego dnia, kiedy w zasadzie żadne z dotychczasowych działań nie przynosiło rezultatów, zacząłem się zastanawiać nad innymi sposobami. Założyłem, że wszystkie psy są już luzem i nie stanowią zaprzęgu, ponieważ te 3 psy, które do tej pory znalazłem, były każdy w innym miejscu. Zrobiłem nowe plakaty, na których na pierwszym miejscu i największymi literami była podana kwota oraz słowo NAGRODA, dopiero pod spodem napisałem za co i opisałem psy. Plakaty rozwiesiliśmy we wszystkich okolicznych sklepach, barach (wbrew pozorom ich stali bywalcy wiedzą najwięcej i bardzo zależy im na nagrodzie pieniężnej) oraz szkołach, co okazało się strzałem w dziesiątkę, bo dzieci wiedzą kto ma jakiego pieska i u kogo pojawił się nowy czworonóg. Podkreślam, że ważne jest, by kwota nagrody oraz słowo NAGRODA były na pierwszym miejscu. Tylko takie ogłoszenia wzbudzają zainteresowanie. Takie ogłoszenie ma jednak jeden minus: nagle każdy burek w okolicy był podobny do wilka, co drugi był widziany w szelkach, a co trzeci nawet w zaprzęgu. Odbierałem kilkanaście telefonów dziennie od ludzi ze wsi oddalonych nawet 40 km od naszej. Sąsiedzi śmiali się, że nigdy nie widzieli tylu ludzi chodzących po lesie w listopadzie, chociaż nie jest to już pora grzybiarzy. Sprawdzałem każdą informację, choć najczęściej okazywało się, że wskazany pies jest zwykłym kundelkiem, albo nawet jamnikiem. Ale nie traciłem nadziei. Po kolejnych 4 dniach, czyli po 9 dniach od wypadku, dzięki nowym ogłoszeniom znalazłem kolejne dwa psy, Urala i Kurę. Przed godziną 5 rano zadzwonił do mnie właściciel sklepu spożywczego ze wsi nieopodal, mówiąc, że właśnie przywiózł towar do sklepu i widział, jak główną ulicą biegły dwa psy podobne do tych z opisu. Pamiętam, że wsiadłem do samochodu w pidżamie i pojechałem natychmiast. Przejechałem tę miejscowość dwa razy i kiedy zawracałem zobaczyłem biegnących Urala i Kurę. Ural przywitał mnie typowym dla huskich „uuuu” i od razu wskoczył do samochodu. Natomiast Kura pobiegała w stronę pobliskiego młodnika, ale wtedy nie skojarzyłem tego inaczej niż z faktem, że jest ona dość nieufną suką. Pojechałem za nią, wysiadłem z samochodu i po krótkiej chwili udało mi się namówić ją, by wskoczyła do bagażnika. Tak więc po 9 dniach z 8 psów, które zaginęły, miałem 5. Kiedy minęły kolejne 4 dni i nie znalazły się pozostałe psy, zerwaliśmy wszystkie stare plakaty i rozwiesiliśmy nowe, w nowej kolorystyce i z nowymi zdjęciami. Dzięki temu ludzie dostali sygnał, że psy nie zostały jeszcze odnalezione i poszukiwania wciąż trwają. Mimo to wraz z upływającymi dniami zacząłem tracić nadzieję na znalezienie pozostałych psów. Sprawdzałem wszystkie informacje, których wciąż napływało dużo, ale były coraz bardziej zwariowane. Przyszedł jednak 9 grudnia, czyli 24 dzień od wypadku. Zadzwonił do mnie pan z tej samej wsi, od strony której wrócił Buck, i w której znalazłem Urala i Kurę, z informacją, że w lesie za jego podwórkiem są chyba jakieś psy. Pojechałem już nieco sceptycznie nastawiony. Ten mężczyzna zaprowadził mnie do tego samego młodnika, do którego pobiegła Kura, kiedy ją znalazłem. W jego głębi zobaczyłem psa w szelkach, który poruszał się metr w lewo i metr w prawo. Podbiegłem do niego i okazało się, że był to Cappy, tak bardzo zaplątany w liny, że miał tylko metr luzu. Obok niego leżała zaplątana w liny pierwsza para, czyli Dali i Unia, leżeli jedno na drugim. Poprosiłem pana, który mnie tam przyprowadził, o nóż, by odciąć Cappiego i zawiozłem go do domu. Nie byłem w stanie wytłumaczyć żonie dlaczego muszę wrócić w tamto miejsce, pojechałem i przywiozłem Dalego i Unię. Tamtego dnia był u nas akurat znajomy weterynarz, którego natychmiast poprosiłem o zbadanie Cappiego. Okazało się, że pies jest w bardzo dobrym stanie, mimo, że od wypadku minęło 24 dni. Niestety, Unia i Dali nie żyli. Znalazłem wszystkie 8 psów, ale dwoje z nich nie udało mi się znaleźć żywych. Uważam jednak, że kiedy zginie nam pies, należy szukać go do samego końca, wykorzystując wszelkie możliwości i nie poddając się, nawet jeśli nie znajdziemy psa żywego, przynajmniej będziemy wiedzieli co się z nim stało. To są bardzo trudne emocje, które pozostają żywe nawet po upływie czasu. Po tym wydarzeniu miałem wiele wątpliwości, czy trenować jeszcze psy i brać udział w zawodach. Pomogli mi bardzo inni maszerzy, którzy wytłumaczyli mi, że był to nieszczęśliwy wypadek, z którego należy wyciągnąć odpowiednie wnioski na przyszłość, by dbać o bezpieczeństwo psów, jednak nie należy rezygnować ze swojej pasji. Z czasem znów zacząłem trenować i jeździć na zawody, jednak nie przeprowadzam już treningu, jeśli nie mam na to wystarczająco dużo czasu. Podsumowując, które ze sposobów na szukanie zaginionego psa są najbardziej skuteczne, opowiem historię, jak znaleźliśmy jednego z chartów z naszej hodowli, zaginionego na drugim końcu Polski. Był to kilkumiesięczny szczeniak, który samodzielnie wybrał się na spacer i nie wrócił. Nagabywany przez nas o wieści właściciel wreszcie przyznał się, że nie ma psa. Na początku moja żona, Agata, i jej koleżanki umieściły informacje na forach internetowych, ale kiedy to nie przyniosło rezultatów, przekonałem Agatę, by zadzwonić do dyrektorów szkół podstawowych w pobliżu miejsca zamieszkania właściciela psiaka i poprosić o wydrukowanie i rozwieszenie przygotowanego przez nas ogłoszenia. Nie spotkaliśmy się z odmową, wszyscy wykazali wiele chęci, by pomóc. Po 3 dniach zadzwonił do nas chłopczyk z informacją, że ma takiego pieska. Nasza koleżanka, która mieszkała bliżej, pojechała to sprawdzić i okazało się, że jest to nasz zaginiony szczeniak. W ten sposób, nie ruszając się z domu znaleźliśmy psa, który zaginął w drugim końcu kraju. Kto jak kto, ale dzieci wiedzą najlepiej, gdzie pojawił się nowy piesek. Wysłuchała Paulina Ziółkowska Liczba zaginionych kotów domowych jest trudna do oszacowania, podobnie jak liczba kotów, które tragicznie nigdy nie zostają odnalezione. Czasami koty pozostają zagubione, mimo że ich rodziny robią wszystko, co mogą, aby je znaleźć. Ale wiele razy ludzie nie mają najmniejszego pojęcia, jak i gdzie zacząć szukać. Kat Albrecht, śledczy detektyw zwierząt domowych, jest zdeterminowana, aby to zmienić. W końcu odnalezienie zagubionego kota to coś więcej niż stanie przed frontowymi drzwiami i krzyczenie: „Tutaj, kotku, kotku”. Najlepsze strategie poszukiwania zaginionego kota Kat (była treserka policyjnych psów gończych, śledczy z miejsca przestępstwa i kierownik ds. poszukiwań i ratownictwa) prowadzi sieć Missing Animal Response Network, która oferuje kursy na temat podstawowych strategii odzyskiwania zwierząt. Kursy opierają się na odpowiednich technikach wyszukiwania, a także wiedzy, gdzie szukać zagubionych zwierząt. Ta ostatnia różni się w zależności od gatunku. „Zachowanie psów i kotów wpływa na odległości, jakie pokonują” – mówi Kat. „Psy biegają, czasami na duże odległości, podczas gdy koty się chowają. Nie tylko się ukrywają, ale robią to w ciszy i zazwyczaj pozostają blisko domu”. Kot chowa się w domu Czasami wciąż są w domu. Prawie tragicznym przykładem jest przypadek Bess, dwuletniej kotki, która pewnej nocy zniknęła z rodzinnego domu. Bess pozostała zaginiona do kilku tygodni później — kiedy rodzina nagle usłyszała słabe „miauczenie” dochodzące ze wszystkich rzeczy, siedzenia przy oknie na zawiasach w salonie. „Bess jest doskonałym przykładem tego, dlaczego należy dokładnie przeczesać każdy centymetr swojego domu” — mówi Kat. „Sprawdź miejsca, w których myślisz, że kot nie może być, na przykład w szafkach, pod materacami i za komodami. Sprawdź, a następnie sprawdź ponownie, ponieważ koty mogą z czasem zmienić swoje kryjówki”. Kot chowający się na zewnątrz, blisko domu Nawet koty zagubione na zewnątrz często ukrywają się pod werandą na własnej posesji lub gdzieś w pobliżu, w odległości zaledwie trzech do pięciu domów od miejsca ucieczki, mówi Kat. Jej twierdzenie, że koty nie odchodzą daleko, nie jest tylko anegdotą. Kat przeprowadziła badanie zaginionych kotów z Jacquie Rand, emerytowanym profesorem Uniwersytetu Queensland. Za pomocą kwestionariusza internetowego zebrali informacje o 1210 zagubionych kotach, aby określić, jakie metody wyszukiwania okazały się skuteczne i gdzie koty były najczęściej znajdowane. Zgodnie z doświadczeniami Kat koty zazwyczaj chowały się pod werandami, samochodami lub innymi przedmiotami w pobliżu ich domów. W rzeczywistości 75 procent kotów znaleziono w promieniu 500 metrów (około jednej trzeciej mili) od miejsca ucieczki. Osiemnaście procent ukrywało się bezpośrednio przed wejściem do ich domu. Istniała pewna różnica w zachowaniu kotów żyjących w domu i kotów, które regularnie wychodzą na zewnątrz. Być może dlatego, że czują się swobodniej na zewnątrz, 75 procent tych ostatnich podróżowało do prawie mili od domu. Przeprowadź aktywne poszukiwanie fizyczne zagubionego kota Głównym odkryciem badania było znaczenie aktywnych poszukiwań fizycznych: 59 procent kotów znaleziono żywych, ponieważ ich ludzie uderzali w chodnik i czołgali się pod krzakami, szukając ich. To bardzo ważne, ponieważ Kat często spotyka ludzi, którzy polegają wyłącznie na pasywnych metodach, takich jak umieszczanie znaków lub proszenie sąsiadów, aby uważali, mając nadzieję, że ktoś zobaczy ich kota i zadzwoni. „Jedną z najczęstszych sugestii”, mówi Kat, „jest wystawienie rzeczy osobistych lub brudnej kuwety na zewnątrz, przy założeniu, że zapach przyciągnie kota z powrotem do domu”. mówi Kat. Nie wierzy w tę strategię, mówiąc, że jeśli kot wróci sam, jest bardziej prawdopodobne, że przezwyciężył strach przed wysiedleniem i powrotem do domu. Co więcej, jak mówi Kat, feromony z kuwety mogą przynieść odwrotny skutek, przyciągając koty terytorialne, które następnie powstrzymują zaginionego kota przed powrotem do domu. Nie przestawaj zbyt wcześnie szukać zagubionego kota Kat dostrzegła również wpływ, jaki założenia mogą mieć na kogoś, kto stracił zwierzaka. Zbyt często ludzie przedwcześnie odwołują poszukiwania lub w ogóle nie patrzą, ponieważ uważają, że ich kot spotkał już kojota lub inne dzikie zwierzę.„Użyj każdej możliwej metody wyszukiwania natychmiast po zgubieniu kota”, mówi Kat, „w tym dokładne przeszukanie fizyczne, rozdawanie ulotek i rozstawianie humanitarnych pułapek. Przechodź po tym samym terenie wiele razy i o różnych porach dnia”. I nie lekceważ czynnika ludzkiego, ponieważ koty są odbierane i zabierane do schroniska. Mogą również zasymilować się z pobliską kolonią kotów, więc poznaj ludzi w okolicy, którzy karmią koty na zewnątrz, na wypadek gdyby zauważono nowego przybysza. W badaniu zaginionych kotów (raport opublikowany w czasopiśmie Animals) około 56 procent zaginionych kotów zostało odnalezionych w ciągu dwóch miesięcy, ale jest wiele anegdotycznych i udokumentowanych przypadki, w których ludzie ponownie połączyli się ze swoimi kotami miesiące lub lata po tym, jak zbłądzili. „Przede wszystkim nie poddawaj się” – podsumowuje Kat. „Twój kot gdzieś tam jest, czekając na ponowne połączenie się z rodziną, którą kocha”. Najważniejsze wskazówki dotyczące znajdowania zaginionego kota Poniższe aktywne podejścia sprawią, że Ty i Fluffy będziecie mieli większe szanse na spotkanie, o którym marzysz. Działania na tej liście mają być często powtarzane. Dokładnie przeszukaj swoją posiadłość, zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz. Zmieniaj godziny wyszukiwania, pamiętając, że koty są najbardziej aktywne późno w nocy i wcześnie rano, kiedy jest cicho. Poproś sąsiadów o pozwolenie na przeszukanie ich nieruchomości i spróbuj rozszerzyć wyszukiwanie o trzy do pięciu domów w każdym kierunku. Pamiętaj, aby zajrzeć do ich garaży lub innych konstrukcji, w których kot mógłby zostać uwięziony. Powtórz wyszukiwanie i sprawdź ponownie te same miejsca. Koty mogą wystraszyć się ze swojej pierwotnej kryjówki i znaleźć inną w miejscu, które już sprawdziłeś. Jeśli twój kot jest przyzwyczajony do przebywania na zewnątrz, rozszerz swoje wyszukiwanie pobieranie lustrzane. Umieszczaj duże, przyciągające wzrok plakaty (np. użyj jaskrawego papieru) z informacjami o zagubionych zwierzakach w najbliższym sąsiedztwie. Opublikuj informacje o utraconych zwierzakach w serwisach społecznościowych, takich jak Facebook, i Ustawiaj humanitarne pułapki w miejscach, w których możesz je często sprawdzać; schroniska często wynajmują te pułapki społeczeństwu. Możesz również użyć swojego domu lub garażu jako pułapki, pozostawiając otwarte drzwi. Sprawdź wszystkie schrony, które obsługują Twoją okolicę, a nie tylko tę najbliżej Twojego domu. (Upewnij się, że twój kot ma mikroczip lub nosi obrożę i identyfikator, abyś mógł łatwo się zjednoczyć, jeśli skończy w schronisku.) Aby uzyskać więcej wskazówek na temat znajdowania zagubionych zwierząt, przejdź do sieci Missing Animal Response Network. Najlepsze automaty Wysokie kursy plus darmowe spiny Wysokie kursy plus darmowe spiny

gdzie szukać zaginionego psa